Skuteczność medytacji w walce z wirusem social media

Bieszczady

Wybrałem się w Bieszczady. Konkretnie na obóz biegowy Kamila Grudnia. Dostać w kość biegowo, zimową pogodą i odciąć się od komputera. Plan udało się zrealizować, ale nie o tym chciałem napisać. A o tym, jak trudno się na wakacjach wyciszyć, nawet nie mając Wi-Fi ani laptopa.

Z fizycznym odpoczynkiem jest o wiele łatwiej. O ile nie zmasakrowałeś się do cna setkami kilometrów przebiegniętymi w trudnym terenie, to zastosowanie kilku godzin snu więcej powinno załatwić sprawę.

Żeby odpocząć psychicznie, musisz poświęcić trochę czasu na jakąś formę medytacji, czyli na nie robienie niczego. Bieganie w naturze też pomaga, ale na mnie działa dużo słabiej. Nie uspokaja natłoku myśli, które mam w głowie. Za to 20 minut medytacji, zwłaszcza porannej, pozwala przez cały dzień być skupionym, spokojnym i uważnym. Dzięki temu łatwiej opanować chęć sprawdzenia maila, czy facebooka, co zajęłoby nasz umysł sprawami różnymi. Chyba że nie musisz sprawdzać, tylko przychodzi Ci powiadomienie na telefon czy zegarek. Nie wiem co wtedy, nie upadłem jeszcze tak nisko…

Wirus social media

Na czym polega to schorzenie? Jednym z objawów skupieniu się na utrwaleniu wspomnień, na tym “co wrzucę na facebooka?!” zamiast na przeżywaniu chwili. Dla mnie zdjęcia są słabą pamiątką. Lepszą niż kapcie z nazwą danej miejscowości ze sklepu “Suweniry i dewocjonalia u Ireny”, ale i tak słabą.

Każdy może pstryknąć fotkę, będąc w danym miejscu o danym czasie. Czego nie uchwyci fotografia to uczucie “pięknego widoku”, które kazało Ci zrobić zdjęcie. Może masz takie momenty, które pamiętasz jako pakiet filmu + to jak się w danym momencie czułeś. Ja mam tak z momentem, kiedy na Ultramaratonie Bieszczadzkim przekroczyłem 42 kilometr, piękny las dokoła, zmęczone, ale działające nogi i ta świadomość, że już niedaleko. Albo z momentem, gdy czubami butów wybijałem w śniegu i lodzie ścieżkę na Swinicy. To są wspomnienia, które zostaną ze mną na długo. A na zdjęcia spojrzę 2 razy,  zgubię, może pokażę znajomym i tyle. Z drugiej strony patrząc na zdjęcia z tego samego wyjazdu przywołam wspomnienia, które nie utrwaliłem na fotkach.

Kiedyś przeglądałem galerie z biegów, w których startowałem, żeby sprawdzić jak wyglądała moja pronacja bądź facjata. Teraz uznaję to za stratę czasu. Nie oznacza to jednak, że tego nie robię. Marnowanie czasu można uprawiać na wiele różnych sposobów. Część z nich skutkuje wewnętrznym żalem, a część nie. Warto ustalić, do której kategorii przypisałbyś czas marnowany przez Ciebie.

Konkluduj ludziku

  • Powiadomienia to zło!
  • Wyluzuj z robieniem zdjęć wszystkiemu
  • „Lubię to” niewiele znaczy
  • „Fajny” to pusty przymiotnik

Mimo wszystko nie hejtuję sieci społecznościowych, po prostu staram się nie dać wessać w rozsiane po nich kałuże gnojówki, które czynią z nas bezmyślnych konsumentów treści.

2 komentarze

  1. 2 miesiące pisania doktoratu na odcince od FB, też działa oczyszczająco :)

Możliwość komentowania jest wyłączona.