Rok dwa tysiące dziewiętnasty

Dzieci

Dzieci mają już ponad 2 lata. Spędzanie z nimi czasu to niesamowita frajda i satysfakcja, na którą mimo wszystko nie zawsze znajduję chęci. A może w sumie znajduję ale czuje, że powinienem znajdywać go więcej.

Praca

W Netguru jeden projekt się zakończył, dołączyłem do kolejnego. Uczyłem się głównie 3 tematów: docker, kubernetes, architektura. Wreszcie po prawie 4 latach pracy na backendzie zostałem mianowany seniorem. Po tylu latach uważam przesiadkę z frontendu na backend za słuszną i niosącą za sobą mnóstwo różnorodnych wyzwań. Frontend jest bardziej jednorodny, lecz wcale nie łatwiejszy.

Las

Nie liczyłem, ile razy wyszedłem na spacer do lasu. Na pewno było tego sporo. Dalej jednak za mało. Ostatnio zauważyłem, że czuję się tam o wiele swobodniej niż wcześniej. Mogę medytować, siedząc na pieńku z zamkniętymi oczami. Wcześniej też tego próbowałem, ale czułem się jakoś nieswojo. Coraz swobodniej czuje się, widząc zwierzynę. Coraz częściej wkurwia mnie widok wycinki. W każdym lesie, który odwiedziłem były świeże ślady tego procederu. Jeszcze kilka lat temu wycinka w lesie była raz na rok a teraz nie widzę przerwy. Tym bardziej śmieszny ale jednocześnie pozytywny wydaje się eksperyment Lasów Państwowych z wytyczeniem miejsc do uprawiania survivalu i bushcraftu. Ale jak się wybiorę do najbliższego takiego miejsca w Lasasch Janowskich to może zmienię zdanie.

Minimalizm

Mocno ograniczyłem kupowanie i rozpoczynanie nowych hobby. W sumie zacząłem tylko jedno. W sumie nie zacząłem, tylko zaliczyłem powrót. Wróciłem do rzeźbienia w drewnie. Powstało kilka łyżek i chochelek. Kolejnym zaczętym i dużo odważniejszym projektem jest kuksa. To taka skandynawska forma kubka. Tylko zamiast pełnego uchwytu z dziurką może mieć dużo prostszy do wykonania uchwyt bez dziury. Sprawdza się przy ognisku, pijąc w „niesiedzącej” pozycji.

Góry

Jedyny dłuższy wyjazd w pełnym rodzinnym składzie poprowadził nas do Zakopanego. Pogoda nie rozpieszczała, turystyczny konsumpcjonizm Krupówek zdał się pogorszony przez upływ lat lub rozmazanie wspomnień o nim. Najgorszy był widok nastolatków człapiących w małych stadkach od stoiska z jaskrawym, żelowym płynem do stoiska ze słodyczami do stoiska ze smażonymi paskami z ziemniaków. Mimo wszystko ciut udało się odpocząć. Nie udało się natomiast fizycznie zmęczyć.

Zmęczyć udało się tylko na firmowej imprezie w Beskidzie Niskim, gdzie udało mi się wyskoczyć na krótki bieg na Potrójną. Przypomniało mi to, oczywisty fakt, że biegania w górach bardzo mi brakuje.

Mgła

Pojechałem znowu, tym razem do Wrocławia na koncert Mgły. To bylo w maju. Klub Zaklęte Rewiry, jak na miejsce z kiblem, przez którego środek poprowadzony jest odpływ na gnojówkę czy cokolwiek tam spływało, był super przygotowany na taką imprezę. Miejsce na merch, na siedzenie, kilka scen. Klimatyczne miejsce. Klimat doprawiony sztuczną mgłą i przedpremierowymi kawałkami z nadchodzącej płyty.

We wrześniu, na rozpoczęcie roku szkolnego, Mgła wydała nowy album „Age Of Excuse”. Ich muzyka od dawna mi towarzyszyła. Czasami popychając mnie w reprezentowany przez tą muzykę nihilizm, czasami wręcz od niego odwodząc. Może nie słucham dużo muzyki, ale lubię się w nią wgryźć głęboko. Setki odsłuchań to dla mnie normalna sprawa. „Nowa Mgła” leciała w uszy w kółko przez bite 3 miesiące. Jedynie chwilowo ustępując miejsca na synthwave i różne ścieżki dzwiękowe z gier czy filmów do których dobrze mi się pracuje. Nie zapomne chwil premiery płyty na YouTube. Założyłem słuchawki, wyszedłem na dwór, wcisnąłem „PLAY” i spacerowałęm wśród mas uczniów wracających z rozpoczęcia roku szkolnego. Ubranych na czarno, elegancko i bezosobowo, ze z żadka rozsianymi osobowościami. To było coś.

Plany

  • Zdecydowany i pozbawiony wymówek powrót do treningów biegowych
  • Rozwój w jakimkolwiek nietechnicznym kierunku
  • Utrzymanie pozytywnych, choć czasem uporczywych, nawyków medytacji i prowadzenia dziennika.